Jak wynika z poprzedniego wpisu, chcąc przystąpić do transakcji kupna/sprzedaży, czyli do AKTU WYMIANY na rynku, sprzedawca musi mieć jakiś swój towar, a nabywca – konieczne do zapłaty pieniądze. Gdy zaś dojdzie do zawarcia transakcji, dobra te zmieniają właściciela, co jest niezaprzeczalnym dowodem, że obaj uznali je za RÓWNOWARTE W CZASIE I MIEJSCU zawarcia tej transakcji. Stąd logiczny wniosek, że nikomu wskutek tej transakcji NICZEGO NIE PRZYBYŁO. Nie wolno jednak interpretować tego wniosku jako tezy, że niczego nie przybywa osobom parającym się działalnością kupiecką. Ta bowiem jest rozciągniętym w czasie PROCESEM polegającym na zawieraniu kolejnych powtarzających się aktów wymiany.
Zanim jednak wyjaśnię, co wynika z rozróżnienia pomiędzy AKTEM wymiany a PROCESEM jakim jest działalność handlowa kupca-przedsiębiorcy, chcę przypomnieć i wyraźnie zastrzec, że wszelkie snute tu rozważania i analizy są i będą prowadzone z punktu widzenia OSOBY LUDZKIEJ. Toteż używając tu terminów „kupiec”, „sprzedawca”, przedsiębiorca” bądź „właściciel przedsiębiorstwa” będę pod tym pojęciem zawsze rozumiał CZŁOWIEKA LUB GRUPĘ LUDZI, którzy są FAKTYCZNYMI właścicielami towaru bądź przedsiębiorstwa bez względu na jego formę prawną. Gdy jest to jakakolwiek spółka (cywilna, komandytowa, spółka z ograniczoną odpowiedzialnością czy spółka akcyjna), to oczywiście WŁAŚCICIELEM SĄ WSZYSCY jej UDZIAŁOWCY lub AKCJONARIUSZE. To samo dotyczy terminów takich jak „nabywca”, „kupujący” itp.; to także są ludzie, którym kupowane towary są potrzebne do zaspokojenia potrzeb osobistych bądź potrzeb przedsiębiorstwa, którego są właścicielami. Natomiast wszelkie tzw. BYTY ZBIOROWE, niezależnie od tego, czy mają przyznaną tzw. osobowość prawną, czy nie, są jedynie FIKCJĄ PRAWNĄ, za którą kryją się zawsze KONKRETNI LUDZIE, którzy w takiej formie prawnej realizują jakieś SWOJE OSOBISTE CELE.
Przechodząc do głównego wątkuj, chciałbym najpierw zapytać, czy jest coś niezwykłego w tym, że zamawiając przez Internet jakikolwiek towar, płacimy zazwyczaj jego cenę POWIĘKSZONĄ o koszty wysyłki. Te koszty to nic innego niż zapłata za USŁUGĘ dostarczenia zamówionego towaru do domu lub do paczkomatu. Usługę taką świadczą albo prywatne firmy kurierskie, albo państwowa Poczta Polska. Jest przy tym oczywiste, że przyjęty od sprzedawcy towar ani przez chwilę NIE JEST WŁASNOŚCIĄ FIRMY KURIERSKIEJ, lecz należy do nabywcy. Firma kurierska NIE PONOSI też żadnego RYZYKA związanego z tym towarem, bo nawet gdy nabywca postanowi go zwrócić, to skutki poniesie sprzedawca. Krótko mówiąc firma kurierska świadczy CZYSTĄ USŁUGĘ polegającą na przetransportowaniu w fachowy i bezpieczny sposób towaru z miejsca A do miejsca B. Doliczone do ceny towaru koszty wysyłki są zatem CENĄ USŁUGI świadczonej przez firmę kurierską, albo – mówiąc inaczej – WYNAGRODZENIEM ZA TĘ USŁUGĘ. Kto tej ceny nie chce zapłacić, może odebrać zamówiony towar osobiście u sprzedawcy. Nota bene, zazwyczaj nabywca ma możliwość wyboru spośród kilku sposobów dostawy różniących się ceną i nie zawsze wybiera ofertę najtańszą.
No to teraz możemy wrócić do rozważań o działalności kupieckiej, o której K. Marks napisał w swoim „Kapitale” coś takiego: „Jeżeli kupię 2000 funtów bawełny za 100 funtów szterlingów i odsprzedam te 2000 funtów bawełny za 110 funtów szterlingów, to wymieniłem w gruncie rzeczy 100 funtów szterlingów na 110 funtów szterlingów, pieniądz na pieniądz.”
Prawda, jaki to łatwy zarobek? I niech nikt nie bagatelizuje, że to tylko 10 funtów zysku, czyli dziś około 50 złotych, gdyż w czasach, w których ów filozof to pisał, czyli w drugiej połowie XIX wieku, wynagrodzenie robotnika niewykwalifikowanego wynosiło około 10-20 funtów ROCZNIE.
Rozważmy więc przypadek tego handlarza bawełną (choć Marks pisze w pierwszej osobie, jakby to on był tym kupcem) i spróbujmy ustalić, na czym on tak łatwo się bogacił. Użyta w przykładzie Marksa bawełna na pewno nie była uprawiana w Wielkiej Brytanii, gdzie w ciszy londyńskiej British Library powstawało to jego dzieło. No więc ów kupiec musiał ją kupować albo w którymś z państw Dalekiego Wschodu, albo w którejś z Ameryk, płacąc owe 100 funtów szterlingów za 2000 funtów bawełny. A sprzedawał ją prawdopodobnie przędzalniom w Wielkiej Brytanii, inkasując 110 funtów szterlingów.
I teraz parę pytań. Czy bawełna przemieściła się do Wielkiej Brytanii natychmiast i samoistnie, bez kosztów i ryzyka?
Czy aby sprzedać te przykładowe 2000 funtów bawełny kupiec nie musiał czynić wysiłków i sprzedawać ją partiami przez kilka miesięcy?
Czy w czasie między transakcją kupna a transakcją bądź wielu transakcjami sprzedaży kupiec nie ponosił innych kosztów niż transport i ubezpieczenie frachtu, na przykład kosztów odsetek od kredytu, kosztów wynagrodzeń swoich pracowników i innych kosztów działania swojego przedsiębiorstwa, czy nie musiał płacić podatków?
Czy w tym czasie nie musiał z czegoś żyć on i jego rodzina?
I ostatnie pytanie: jaka jest różnica TECHNICZNO-ORGANIZACYJNA pomiędzy opisanym przykładem usługi kurierskiej, a tym, co musiał robić rozważany handlarz bawełną?
Kurier świadczy usługę DOSTARCZENIA powierzonego towaru do nabywcy W CZASIE I MIEJSCU, W KTÓRYM ON PRZEBYWA.
A czy ten handlarz bawełną nie robił dokładnie tego samego?
Czym zatem, jeżeli nie ZAPŁATĄ ZA USŁUGĘ dostarczenia bawełny nabywcy w czasie i miejscu, w którym chce on ten towar mieć, jest te przykładowe 10 funtów szterlingów zysku?
Jest tylko jedna różnica pomiędzy kurierem a jakimkolwiek kupcem. Kurier, jak napisałem wyżej, nigdy ani przez moment NIE JEST WŁAŚCICIELEM przesyłki i NIE PONOSI ŻADNEGO RYZYKA związanego z powierzonym towarem. Natomiast kupiec musi ZAPŁACIĆ za kupiony towar i musi ponosić WSZELKIE WYNIKAJĄCE Z TEGO RYZYKA do czasu aż uda mu się ten towar sprzedać.
No więc na czym bogaci się kupiec? Czy nie jest to przypadkiem EFEKT JEGO PRACY i RYZYKA, które ponosi w swojej działalności, która jest PROCESEM rozciągniętym w czasie? Ten PROCES to jest to wszystko, co dzieje się między DWIEMA TRANSAKCJAMI zawieranymi w różnym czasie i w różnych miejscach, czyli pomiędzy DWOMA AKTAMI WYMIANY, w których wymieniane są EKWIWALENTY. Pierwszym jest AKT KUPNA 2000 funtów bawełny z przykładu Marksa np. w Chinach za 100 funtów szterlingów w JAKIMŚ CZASIE I MIEJSCU, co można zapisać z punktu widzenia nabywcy jako transakcja Pieniądz – Towar. Natomiast drugi, W INNYM CZASIE I W INNYM MIEJSCU, to jeden bądź wiele AKTÓW ODSPRZEDAŻY z zyskiem tej bawełny INNYM NABYWCOM za 110 funtów, co można zapisać jako transakcja(e) T – P+. Trzeba przy tym pamiętać, że ów plus przy symbolu P, czyli 10 funtów szterlingów, to NIE JEST CZYSTY ZYSK kupca, lecz MARŻA HANDLOWA, z której kupiec musi pokryć WSZELKIE KOSZTY swojej działalności wraz z podatkami i dopiero resztę, o ile zostanie, może przeznaczyć na ewentualny rozwój przedsiębiorstwa i na własne potrzeby. A jeżeli chciałby się WZBOGACIĆ, to musi z tego coś jeszcze OSZCZĘDZIĆ. Gdyby bowiem wszystko „przejadł”, to na pewno się nie wzbogaci.
Jak wygląda w tym świetle teza Marksa, że kupiec wymienia 100 funtów szterlingów na 110 funtów szterlingów, pieniądz na pieniądz?