Zacznijmy od tego, co jest faktem, a więc czymś obiektywnym, czego nie da się zanegować. Otóż faktem jest to, że dla zaspokojenia WIĘKSZOŚCI swoich życiowych potrzeb każdy człowiek potrzebuje DÓBR, a CZASEM także OSOBISTYCH ŚWIADCZEŃ od innych osób, które są zwane PRZYSŁUGĄ, gdy jest świadczona bezinteresownie, a – USŁUGĄ, gdy jest świadczona NIE ZA DARMO. Dobra i usługi, które temu służą, zostały tu nazwane DOBRAMI I USŁUGAMI PRYWATNYMI. Powstają one zawsze W SEKTORZE PRYWATNYM, a od czasu gdy pojawił się pieniądz i rynek, są przedmiotem DOBROWOLNEJ I WZAJEMNEJ WYMIANY. Dzięki temu – jak dowodziłem w pierwszych dwóch wpisach na tym blogu – KAŻDY Z UCZESTNIKÓW tego rynku odnosi osobistą korzyść, jaką jest oszczędność pewnej części własnego wysiłku, jaki musiałby włożyć DODATKOWO, gdyby to co otrzymuje od kontrahenta chciał zdobyć w drodze samodzielnych starań (własnym sumptem).
Zasada DOBROWOLNOŚCI I WZAJEMNOŚCI wymiany rynkowej jako sposobu zdobywania PRYWATNYCH DÓBR I USŁUG dotyczy wszystkich ludzi za wyjątkiem tych, którzy SPRAWUJĄ WŁADZĘ. Te osoby wchodzą w skład SEKTORA PUBLICZNEGO w znaczeniu zdefiniowanym poprzednio, a ich działalność W SFERZE PUBLICZNEJ służy – przynajmniej w teorii – DOBRU SPOŁECZNOŚCI poddanej ich władzy. Toteż jest zrozumiałe, że o zaspokojenie życiowych potrzeb rządzących, czyli ich potrzeb W SFERZE PRYWATNEJ, muszą zadbać rządzeni. I temu właśnie służy jakaś CZĘŚĆ OBOWIĄZKOWYCH DANIN PUBLICZNYCH. Dawniej daniny te składane były w naturze, czyli w konkretnych dobrach i konkretnych usługach, a współcześnie – głównie w formie podatków płaconych w formie pieniężnej. O wielkości tych danin decydują oczywiście rządzący, przy czym – jak mówią Anglicy – sky is the limit. Myślę, że fakt ten nie jest dla rządzonych bez znaczenia.
Abstrahując jednak od rozmiarów tych obciążeń, warto zwrócić uwagę na fakt, że wtedy, gdy daniny te pobierane były W NATURZE, nikt nie miał wątpliwości, że dobra te pochodzą od tych, którzy je wytworzyli lub wyhodowali. Podobnie było z usługami; świadczyć je musieli ci, którzy się tym zajmowali. Krótko mówiąc, nie można mieć wątpliwości co do tego, że obowiązek składania danin publicznych w takiej formie spoczywał wtedy na tych, których określamy tu mianem DOSTAWCÓW DÓBR I USŁUG PRYWATNYCH.
Oprócz dóbr i usług dla zaspokojenia potrzeb osobistych, rządzący – jak już wiadomo – potrzebują także dóbr i usług koniecznych do sprawowania władzy, czyli DÓBR I USŁUG PUBLICZNYCH. Należą do nich – że przypomnę – usługi wszystkich zatrudnionych w instytucjach sektora publicznego oraz usługi dostawców zewnętrznych (eksperci, doradcy itp.), wszelkich służb mundurowych, celnych i skarbowych, a także takie dobra jak wyposażenie wojska i innych służb, programy komputerowe (dla przykładu słynny Pegasus) i wiele innych, spośród których – o czym także już była tu mowa – żadne NIE JEST POTRZEBNE NIKOMU W SFERZE PRYWATNEJ.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Wszyscy DOSTAWCY DÓBR I USŁUG PUBLICZNYCH, zarówno pracownicy instytucji publicznych, jak i właściciele przedsiębiorstw, robią to, co robią wyłącznie w celu „zarabiania na życie”, czyli w celu zdobycia DÓBR I USŁUG PRYWATNYCH potrzebnych do zaspokojenia ich LUDZKICH POTRZEB. Cel ich działalności jest zatem dokładnie taki sam jak wszystkich pozostałych ludzi z sektora prywatnego. Jednakże ze względu na fakt, iż efekty ich pracy nie są potrzebne nikomu W SFERZE PRYWATNEJ, żaden z nich nie miałby szans, aby je wymienić na DOBRA I USŁUGI PRYWATNE w drodze DOBROWOLNEJ I WZAJEMNEJ wymiany rynkowej.
Aby się o tym przekonać, wystarczy tylko na chwilę wyobrazić sobie, że z jakiegoś powodu znikł pieniądz i wszelkie transakcje na rynku odbywają się w drodze WYMIANY BEZPOŚREDNIEJ: towar A za towar B. Pomijając trudności natury techniczno-organizacyjnej, które powodowały, że system wymiany barterowej w gruncie rzeczy NIGDY nie był stosowany na większą skalę, warto zapytać, kto w takich warunkach byłby skłonny dobrowolnie przyjąć na przykład minę przeciwpancerną albo usługę strażnika więziennego jako zapłatę za kawałek schabu albo za bochenek chleba? Oczywiście, rzecz sprowadzam tu do absurdu, ale tylko po to, aby wyostrzyć problem, o którym tu mowa.
Co w takich warunkach (bez pieniądza) musieliby zrobić rządzący (SEKTOR PUBLICZNY), aby zapewnić sobie dostawy użytych w przykładzie min przeciwpancernych, usług strażników więziennych i wszystkich innych koniecznych do sprawowania władzy DÓBR I USŁUG PUBLICZNYCH? Jedyna logiczna odpowiedź – przy założeniu, że ludzie tworzą i oferują dobra i usługi publiczne DOBROWOLNIE i oferują je sektorowi publicznemu na zasadach rynkowych (WZAJEMNOŚĆ ŚWIADCZEŃ) – brzmi: zapewnić im tyle i takich DÓBR PRYWATNYCH, aby zechcieli oni W ZAMIAN ZA TE DOBRA być dostawcami DÓBR I USŁUG PUBLICZNYCH. W przeciwnym razie ich działalność w tej roli nie miałaby sensu i nikt nie chciałby jej podejmować.
Toteż do tej części DÓBR I USŁUG PRYWATNYCH, które rządzący ściągają przymusowo i nieodpłatnie od ich PRODUCENTÓW na zaspokojenie swoich PRYWATNYCH potrzeb, muszą dołożyć jeszcze DRUGĄ CZĘŚĆ, która posłuży do „zapłaty” DOSTAWCOM DÓBR I USŁUG PUBLICZNYCH. I tak też było w czasach, gdy dominowały daniny publiczne w naturze. Oprócz dóbr dla siebie i rodziny, władca musiał mieć DODATKOWO dobra na utrzymanie całej służby dworskiej, straży pałacowej, niewolników, żołnierzy i wszystkich pozostałych wykonujących na jego rzecz jakiekolwiek zadania. A kto jak nie producenci tych dóbr i usług MOGLI – i musieli – je dostarczyć?
O tym, że tak rzeczywiście było świadczą setki artykułów i książek historycznych opartych na dokumentach źródłowych, w których opisano różne systemy danin publicznych i sposoby ich poboru i wykorzystania w zamierzchłych czasach w różnych krajach świata. Nie ma więc sensu, aby je tu rozważać. Ważne jest jedynie to, że TAK RZECZYWIŚCIE BYŁO. I ważne jest to, CO Z TEGO WYNIKA.
A wynika dokładnie to, co zostało podane poprzednio w postaci tezy, że państwo – rozumiane tu jako cały aparat państwowy, czyli LUDZIE SPRAWUJĄCY WŁADZĘ I WSZYSCY, KTÓRZY TEJ WŁADZY SŁUŻĄ w jakiejkolwiek roli – jest utrzymywane wyłącznie przez ludzi działających W SEKTORZE PRODUKCJI I WYMIANY DÓBR I USŁUG PRYWATNYCH.
Podobno jeden obraz jest wart tysiąca słów. Toteż jeżeli z tego tekstu zostanie w pamięci tylko poniższy obrazek, to uznam, że moje zadanie zostało wypełnione. Nie znaczy to jednak, że sprawa jest zakończona. Inne kwestie z tym związane będą przedmiotem następnych rozważań.
Źródło oryginalnego obrazu: MAN_Atlante_fronte_1040572.JPG (2112×2816) (wikimedia.org)